Antoni Woryna będzie miał w Rybniku ulicę swojego imienia
Antoni Woryna już wkrótce zostanie patronem jednej z ulic w dzielnicy Zamysłów. - Z ogromną radością przyjęliśmy propozycję rady naszej dzielnicy. Przyszli do nas, zapytali, czy nie mamy nic przeciwko. Bardzo mnie cieszy, że o Antku się w mieście pamięta, mówi. Ja też często ze znajomymi, przyjaciółmi go wspominam. Szczególnie jego ogromne poczucie humoru - mówi nam Halina Woryna, żona Antoniego. Rodzina znakomitego żużlowca nadal mieszka na Za-mysłowie, w domu położonym przy ulicy Wodzisławskiej. - Szkoda, że jego imieniem nie nazwą właśnie naszej ulicy - żartuje Mirosław Woryna, syn słynnego żużlowca. - Słyszałem o tej inicjatywie od znajomych. Mnie nikt o zdanie nie musi pytać i tak nie miałbym nic przeciwko - dodaje. W Rybniku Antoniego Worynę już raz próbowano w podobny sposób uhonorować. Kilka lat temu z inicjatywy kibiców zbierano podpisy pod petycją, by miejscowy stadion, na którym swoje mecze rozgrywają rybniccy żużlowcy, nazwać imieniem Woryny. Na takie rozwiązanie nie zgodzili się jednak włodarze Rybnika. Argumentowano wówczas, że stadion jest miejski i nie służy wyłącznie żużlowcom, a także piłkarzom i miłośnikom innych dyscyplin sportowych. Teraz kontrowersji już nie było.
- Nie było żadnych głosów przeciwko tej inicjatywie. Trudno o lepszą reklamę i promocję naszej dzielnicy. Mało która część Rybnika może się pochwalić faktem, że mieszkał tam tak znakomity sportowiec i człowiek jak Antek Woryna. Jego nazwisko znają przecież na całym świecie - mówi Ireneusz Jajko, przewodniczący zarządu dzielnicy Zamysłów. I trudno się z tym nie zgodzić.
Antoni Woryna był pierwszym Polakiem, który wywalczył medal w Indywidualnych Mistrzostwach Świata na żużlu - zdobył 2 brązowe medale, w tym jeden na słynnym stadionie-świątyni Wembley w Londynie. Antoni jako jedyny dokonał tego w 1966 roku podczas finału europejskiego. Na swoim koncie ma pięć medali Drużynowych Mistrzostw Świata na żużlu: dwa złote, jeden srebrny, dwa brązowe. A jego nazwisko w brytyjskim mieście Poole, którego barwy reprezentował, do dziś wypowiadane jest z niezwykłym szacunkiem. W listopadzie 1973 roku poleciał do dalekiej Australii i Nowej Zelandii na podbój antypodów. To nie zdarzyło się przedtem nikomu z Polaków - żużlowców. Zarówno tam, jak i na brytyjskich wyspach, jeździł jak natchniony. Z klubem z Rybnika związany był przez lata i to wraz z nim święcił największe triumfy.
- Nie raz, nie dwa miałem okazję podziwiać Antoniego Worynę na torze. Zawsze kulturalny, elegancki zarówno podczas walki na torze, jak i poza nim. Przypominał mi takiego typowego, angielskiego dżentelmena. Zawsze go podziwiałem - wspomina Adam Drewniok, muzyk zespołu Carrantuohill, wierny kibic żużla. Na pierwsze mecze zabierał go ojciec, który w miejscowym klubie pracował. - Pamiętam, że zawodnicy czasem chłopakom z Rybnika rozdawali po meczu swoje gogle w zamian za umycie motoru czy jakąś inną pomoc. Ja gogle od Antoniego Woryny dostałem i bez mycia motocykla. Potem wszystkie dzieciaki z okolicy jeździły po drogach na rowerach w tych goglach. Wszyscy chcieliśmy być jak Antek Woryna, Andrzej Wyglenda, Stasiu Tkocz - wspomina z uśmiechem muzyk.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?